Paliwa alternatywne zamiast elektryków - propozycja niemieckich stowarzyszeń
Niemiecka branża transportowa proponuje alternatywny sposób na osiągnięcie celów klimatycznych wyznaczonych przez Unię. Zamiast elektrycznych ciężarówek, których sprzedaż wciąż raczkuje w Europie, stowarzyszenia domagają się preferencyjnych podatków dla biopaliw, m.in. dla HVO100 oraz bio-LNG.
Elektromobilność to dla większości europejskich przewoźników wciąż abstrakcyjne i nieosiągalne pojęcie. Niewiele małych i średnich firm transportowych będzie stać na wymianę floty na elektryki. Średni koszt samego ciągnika to dziś 300-400 tys. euro. Do tego dochodzą aspekty praktyczne jak choćby zasięg ciężarówki na jednym ładowaniu czy wciąż bardzo słaba infrastruktura stacji ładowania.
Odpowiedzią na te wyzwania mogłoby być stosowanie na dużą skalę biopaliw takich jak HVO100 dla diesli czy bio-LNG dla pojazdów na gaz. Technologie wytwarzania tych biopaliw są już dostępne, pozostają jedynie aspekty formalne, które pozwoliłyby na ich legalną sprzedaż. W wielu krajach, np. w Skandynawii, Austrii, Włoszech, Czechach czy na Słowacji, alternatywne paliwa są już dopuszczone do powszechnego obrotu. Z kolei w Niemczech, a także w Polsce, cały czas brakuje regulacji prawnych niezbędnych do tego, by rozpocząć sprzedaż. W naszym kraju nie zostały jeszcze określone normy jakościowe dla HVO100. Oznacza to, że nie można otrzymać koncesji na jego sprzedaż.
Niemiecka branża transportowa uważa, że dobrym pomysłem byłoby stworzenie dla HVO100 czy LNG preferencyjnych stawek podatkowych. Ich zdaniem pomogłoby to w rozpowszechnieniu biopaliw, których cena byłaby niższa niż produktów ropopochodnych.
Przypomnijmy, że paliwa wytwarzane z odpadów roślinnych (np. z tłuszczu po frytkach) wykazują się niższą emisją CO2 podczas spalania – nawet o 90%.