wtorek, 23 kwiecień, 2024
Strona główna E100
10 czerwiec 2019 r.

Kobieta jako kierowca ciężarówki na Białorusi: to realna historia

Kobieta jako kierowca ciężarówki na Białorusi: to realna historia

Współczesny rynek przewozów towarowych potrzebuje wykwalifikowanych kierowców TIRów. Dlatego coraz częściej można spotkać kobietę za kierownicą ciężarówki. Żywym tego przykładem jest Swietłana Tichonowa, która od prawie roku pracuje w białoruskiej firmie R group jako kierowca ciężarówki i jeździ w trasy z mężem. W wywiadzie dla NewsE100 Swietłana opowiedziała jak to jest wejść w męski zawód i być w pracy partnerem dla męża.

Swietłana Tichonowa pracuje jako truckerka od 8 miesięcy. Jeździ w podwójnej z mężem – Dymitrem Tribulasem, który jest kierowcą zawodowym od 8,5 roku.

Decyzja o zostaniu kierowcą i przyszłej pracy

– Pracuję od około 8 miesięcy. Zdecydowałam się zostać międzynarodowym kierowcą z ciekawości, ponieważ jestem osobą, która lubi wszystko wypróbować na sobie (uśmiech). Kiedyś myślałam, że jestem tchórzem. A teraz, jak się okazało, nie. Pomyśleliśmy z mężem, że skoro dzieci już dorosły, wnuczka ma 10 lat, to dlaczego by nie spróbować pojeździć razem. Nigdy wcześniej nie jeździłam ciężarówką: przeszłam drogę od haftu do budowy, to mogę już wszystko zrobić. Wcześniej pracowałam jako fryzjerka. Mam wiele zawodów, szukałam swojego powołania, dużo się uczyłam, próbowałam nowych rzeczy. Początkowo, w młodości, zajęłam się tkactwem dywanów. To bardzo ciężka praca, ale podobała mi się. Później uczyłam się na fryzjerkę, a potem na księgową. Gdy to nie wystarczyło, uczyłam się zawodu sprzedawcy.

Nawet teraz zajmuję się rrękodziełem: robię spinki do włosów, koszyczki, żyrandole. Wcześniej szyłam, robiłam na drutach, ale teraz mnie to nie uspokaja, a wręcz przeciwnie – pobudza (uśmiech).

Nauka

– Może to zabrzmieć dziwnie, ale nie było mi trudno uczyć się zawodu kierowcy ciężarówki, było to ciekawe. Myślę, że wiele zależy od instruktora. Pod tym względem miałam szczęście – trafili mi się sympatyczni i spokojni ludzie. Zachęcali mnie: „Nawet niedźwiedzia można nauczyć jeździć na rowerze, dlaczego ciebie mamy nie nauczyć” (uśmiech). W trzech grupach byłam jedyną kobietą. Na kategorię „C” zdałam łatwo i prosto, choć był to dla mnie pierwszy duży samochód. Potem, gdy przyczepili „ogon” na kategorię „E”, przestraszyłam się. Zadawałam sobie pytanie: „Po co mi to?”. Ale jak się okazało – to nic takiego. Na pierwszych dwóch lekcjach nic mi nie wychodziło, więc trzasnęłam drzwiami i poszłam, powiedziałam instruktorowi, że nie umie uczyć. Na trzecią lekcję jechałam z nastawieniem, że „jeśli mi się nie uda, poszukam innego instruktora”. Przyjechaliśmy z instruktorem na plac manewrowy, kazał mi wsiąść do samochodu i jechać. Mówię: „A Pan? Gdzie mam jechać? Jak mam jechać? A on stał obok i instruował: „W prawo. W lewo». Dosłownie w ciągu trzech minut zorientowałam się jak sobie radzić i sama już wprowadziłam auto do garażu.

Bardzo pomogło mi to, że przez cały czas trwania szkolenia, mój mąż zachęcał mnie. Często mówił: „Swieta, to konieczne”.

Pierwszy kurs

– Mój pierwszy raz, gdy zasiadłam za kierownicą w trasie, to było podczas kursu do Polski. Jechałam krótko – około godziny. Gdy przybyliśmy do Niemiec, mój mąż posadził mnie za kierownicą i powiedział: „Ja swoje już przepracowałem. Teraz Ty próbuj. A tam, akurat remonty dóg. Wąskie drogi. Jechałam i piszczałam. Bardzo się bałam (śmiech). Gdy przejechałam cztery godziny, moje dłonie i stopy odmawiały mi posłuszeństwa. Adrenaliny było więcej niż podczas nauki. Teraz mój mąż i ja kłócimy się, kto jedzie pierwszy (uśmiech).

Co zaskakuje w pracy

– Kiedy realizujesz kurs, emocje wpływają na to, co widzisz: kraje z ich drogami, niezwykłe tunele, góry. To niesamowite odczucia. Z biegiem czasu, oczywiście, to minie, «opatrzy się», ale teraz zachwyca mnie wszystko – nawet duży i nowy samochód (uśmiech).

Jak rodzina zareagowała na wybór zawodu?

– W to, że zostałam kierowcą międzynarodowym, rodzina uwierzyła dopiero niedawno. Córki wiedzą, że mama jest silna, chwyta się wszystkiego. Co prawda, wnuczka bardzo tęskni. Ale moja mama była w szoku, chociaż nie próbowała mnie odwieść od tego, bo wiedziała, że to nie ma sensu (uśmiech). Przyjaciele też nie rozumieli, jak to może być, ale byli też tacy, którzy mówili, że jestem dzielna.

Jeszcze, gdy byłam na stażu czułam strach i niepewność. Sami mężczyźni wokół, jeszcze wezmą mnie za nienormalną, że wybrałam taki zawód. Ale przyjaciółka mnie wspierała mówiąc: „Jeśli tobie się to podoba, to znaczy, że to jest to, czego potrzebujesz”.

Praca i dom

– Na razie nie próbowałam łączyć pracy i obowiązków domowych. Jesienią i zimą poradziliśmy sobie, ale wiosną myślę, że będzie ciężko. Musimy dbać o ogród, pielęgnować ziemię, pomagać mamie – ma 70 lat.

Jakie są reakcje mężczyzn, gdy widzą kobietę za kierownicą

– Z tym wiąże się wiele zabawnych historii. 23 lutego pojechaliśmy do Samary i właśnie była moja zmiana, prowadziłam samochód. Na światłach skręciłam i przejeżdżałam obok wszystkich stojących ciężarówek. Jaki kipisz był w radiu: „Widziałeś? Za kierownicą jest kobieta. To święto: zobaczyć coś takiego!”.

Gdy usłyszą żeński głos w radiu lub zobaczą kobietę kierowcę, krzyczą: „Hej, trójka, jesteś na linii?”.

Aby tylko zaczepić i porozmawiać. Ogólnie, gdy mężczyźni usłyszą mój głos w radiu, zaczynają inaczej się komunikować – poprawnie, bez nieprzyzwoitych słów.

Banners block

Na przykład, gdy niedawno wracaliśmy z Europy, zostaliśmy zapytani przez radio: „A co, mężczyzn już zabrakło, że dziewczęta siadają za kierownicą?”. Milczę, nie odpowiadam. I znowu: „Słyszysz mnie, dziewczyno? Mężczyzn zabrakło?». Wtedy odpowiedziałam: „A co, kobieta nie może pracować jako kierowca? Kobiety są wszędzie: i koleje budują, i ciężarówkami jeżdżą.”

Na granicy jest spokojnie: jakoś w zimie utknęłam w śniegu. Naprawdę nie mogłam wyjechać: raz, dwa próbowałam – nic z tego. Przyjechali kierowcy, pokazali, jak sobie poradzić – kilka sekund i wyjechałam. Częściej spotykam się z uprzejmością, niż negatywną reakcją.

Nie mamy problemów z wypełnianiem dokumentów. Razem doskonale sobie z mężem radzimy. Jesteśmy drużyną.

Jak to jest pracować z mężem i widzieć go w domu i w pracy?

– To jest podstawowe pytanie: wszyscy je zadają. A ja odpowiadam tak samo: a jeśli mąż i żona pracują razem w biurze, są ze sobą zarówno w domu, jak i w pracy. Mamy ten sam system. Gdy siedziałam w domu przez trzy dni, bo mój mąż pojechał w trasę bez mnie, już tęskniłam. Nie mamy siebie dość. Mój mąż jest bardzo spokojny, więc nie denerwuje się na drodze. Gdy się zmęczę, współczuje mi, popracuje więcej. Jednym słowem, mąż.

Kraje, w których byli

– Widziałam Włochy – to kraj gór i tuneli. Przywitani zostaliśmy tam zimnem: 6 stopni i deszcz. Holandię zjeździliśmy prawie całą. Byliśmy w Belgii, Francji, Niemczech, Polsce, Austrii, Słowacji.

Paryż mi się nie spodobał: mglisty i szary, brudne uliczki z mnóstwem bezdomnych ludzi żyjących w kartonach. Holandia jest piękna – kraj wodny z ogromną ilością kanałów. Tam po raz pierwszy zobaczyłam tak wiele gęsi: zamiast zielonej trawy, szary obłok ptaków.

Nietypowe sytuacje na drodze

– Nietypowa sytuacja była np. taka, że w ciężarówce jadącej przed nami pękło koło i jego strzępy wleciały pod koła naszego samochodu. Siedziałam za kierownicą, strach i przerażenie. Wydawało się, że i samochód „krzyczał”, i ja razem z nim. Samochód utrzymałam, wszystko było w porządku. Od tamtej pory obawiam się za bardzo zbliżać do ciężarówek. Wcześniej utrzymywałam dystans około 10 metrów, mój mąż mówił, że jadę daleko, wszyscy mnie będą wyprzedzać. A teraz jeżdżę w jeszcze większej odległości i już mój mąż nic nie mówi.

Rzeczy osobiste pani kierowcy w trasie

– Zawsze mam ze sobą kosmetyki.

Polacy na granicy jeszcze się czasem dziwią, co wiozę. A ja jestem kobietą, więc dbam o siebie i biorę wszystko, czego potrzebuję: toniki, płyny, suszarkę do włosów, krem.

Zabieramy ze sobą zabawki, które daje nam wnuczka. Gdy jedna była już z nami w trasie, ona wymienia ją na inną, żeby tamta też pojechała na wycieczkę (uśmiech). Wnuczka ma ulubioną lalkę Manię, którą dostała, gdy miała rok. Minęło 9 lat i dalej się nią bawi. I któregoś razu jechaliśmy do Francji, kraju, który wnuczka bardzo chce odwiedzić. Wtedy dała nam tę lalkę ze słowami: „Jak ona wróci, to wszystko mi opowie” (uśmiech).

Wozimy też ze sobą mały telewizor, płyty CD, pamięć USB z filmami. Na przykład lubię oglądać łyżwiarstwo figurowe. Jeszcze odczuwamy romantyzm w drodze, nie znudziło nam się.

Życzenia dla kobiet, które chcą zostać kierowcami

– Jeśli człowiek się boi, to lepiej sobie odpuścić. A jeśli chce, to trzeba tylko iść do przodu i do celu.

Na podstawie materiałów R group

Banners block

Udostępnij

Inne artykuły

Popularne artykuły